A Ci którzy mówią, że to tylko prolog, chyba nie pamiętają tego, że w Drużynie Pierścienia też niewiele się działo.
A moim zdaniem czasami było "zbyt szybko". Przede wszystkim atak na Arrakin był przedstawiony zbyt skrótowo. Ale film był świetny.
Dokładnie! Ta snująca się w swoim tempie historia + mega impresjonistyczne obrazy wszystkiego: czułam się, jakbym oglądając film znów czytała książkę. I bardzo mi się to podobało :)
Błąd. W Drużynie Pierścienia dużo więcej się działo. Poza tym z całej trylogii najbardziej ona mi się podoba i jest lepsza od Diuny.
Działo się i to całkiem sporo.
Obraz niech sam odpowie:
https://www.youtube.com/watch?v=9mvs0pjedRY
Nie sposób nie wspomnieć o starej wersji "Diuny", w reżyserii Davida Lyncha (też poległ!). Może ta książka jest przeklęta?
Jego film z kolei jest kompletnie niezrozumiały i zwyczajnie nudny. Ale... przynajmniej zapiera dech.
Tej książki nie da się dobrze zekranizować, bo jej istota jest zamknięta w wewnętrznych monologach bohaterów. Lynch próbował i poległ na całej linii, bo zignorował podstawową zasadę filmu: "pokazuj - nie mów". Villeneuve pominął monologi, przez co wysterylizował opowieść z jej moralizatorskiego przesłania (aczkolwiek technogadżety były przedstawione z dużą wiernością książkowym opisom).